29.01.2012

TAG - Nasze ulubione seriale

Ojej, dopiero co zawitałem do szyciowej społeczności w polskiej blogosferze, a już mnie zatagowano w zabawie Nasze ulubione seriale. 

  ZASADY ZABAWY
1) umieść logo zabawy na swoim blogu
2) Napisz przez kogo zostałeś/aś zaproszona/y
3)Zaproś co najmniej 5 osób do zabawy
4) Wymień i opisz swoje ulubione seriale



Zostałem zaproszony przez Aniolettę za co bardzo dziękuję. Co prawda nie wiem czy znajdę aż 5 seriali, ale próbujemy. Telewizor włączam rzadko i programy oglądam z przypadku, ale coś się zaraz wymyśli, poszperam w swojej pamięci :)

Pierwszy serial to SZEŚĆ STÓP POD ZIEMIĄ. Oglądałem wszystkie odcinki wszystkich serii. Genialnie napisany serial, podejmuje trudne tematy, ale też zabawia. Świetni aktorzy, cudowne zdjęcia a temat muzyczny z serialu jest dla mnie mistrzostwem. Poza tym oglądałem go w fantastycznym czasie dla mnie stąd jest on na pierwszym miejscu :)
Drugi serial to ABSOLUTNIE FANTASTYCZNE! Patsy i Edina, dwie krejzolki. Pokochałem je jako nastolatek i tak mi zostało do dziś. Abstrakcyjny humor, obie z modą oczywiście za pan brat. Nic tylko oglądać i boki zrywać.
Ostatnio mam fazę na serial TEORIA WIELKIEGO PODRYWU. Kolejny serial komediowy, który mnie śmieszy do łez. Pokochałem ten serial, kiedy wyczytałem, że dwóch aktorów ma polskie korzenie :) Kocham AMY!
Czwarty serial to CO LUDZIE POWIEDZĄ i Hiacynta Bucket. Serial ten uwielbiam za wszystko! W ogóle całą piątkę mógłbym wypełnić brytyjskimi serialami (Pan wzywał Milordzie?, Hotel Babylon, Mała Brytania, itp.)
Ostatnie miejsce dla polskiej produkcji. WOJNA DOMOWA. Takich seriali już się nie kręci, a szkoda. Wspaniałe kino familijne, ci aktorzy, te problemy :) Miodzio!


I jakoś się ta piątka uzbierała :)




Zaklepuję następujące blogerki: 
ThimbleLady z bloga ...e-fecty inspiracji, bo krajanką moją jest - http://e-fectyinspiracji.blogspot.com/
By Charczerkę, bo ciekaw jestem, co młodzież ogląda - http://bycharczerka.blogspot.com/
Anetę z bloga Aneciowe szycie, choć studentka, to pewnie rzuci okiem na tv - http://anecioweszycie.blogspot.com/
Monikę Magdalenę z bloga Nef - made by Monika Magdalena, bo jestem ciekaw czy w takim nawale pracy ma czas na seriale - http://monikamagdalena.blogspot.com/
Susanne z bloga Susanna szyje, bo pewnie niejeden film był dla niej inspiracją - http://szyjesobie.blogspot.com/

27.01.2012

Spodnie męskie #3

Czas na kolejne spodnie. Tym razem porzuciłem sztruks na rzecz dżinsu. Fajne, bo 100% bawełny, bez dodatków. Nie za sztywne nie za miękkie, takie w sam raz. Chyba 19 zł za metr.

Burdę sobie darowałem, jednak nie jestem w 100% zadowolony z tamtych modeli, ale przynajmniej nauczyłem się w jakiej kolejności zszywać. Wziąłem jedne z ulubionych spodni i zrobiłem wykrój. Najtrudniej było z tylną nogawką, ale jakoś sobie poradziłem. Największy problem miałem przy szyciu w kroczu spodni. Chyba źle odrysowałem, ale przy kolejnym modelu już będę wiedział co i jak (przynajmniej mam taką nadzieję).

Pasek i karczek od wewnątrz oraz worki kieszeni wykroiłem z błękitnej kraciastej bawełny takiej jak na koszule. Fajny akcent, który poprawia mi humor, bo tylko ja go widzę ;)

Znalazłem też sposób na podwójne proste szwy nie używając podwójnej igły. Te spodnie to mój najlepszy uszytek zaraz po torbie, która sprawdza się doskonale! Sporo się przy tych spodniach nauczyłem, utrwaliłem jak szyć. Zasada pierwsza i druga to fastryguj i prasuj! O ile łatwiejsze jest szycie jak się porządnie przygotuje do zszywania.

A teraz rzecz najważniejsza, sesja zdjęciowa:

spodnie od przodu leżąc
 

 przednia prawa kieszeń i kieszonka i szlufka i guzik i pasek od wewnątrz... uff...
 

 widok na wnętrze spodni
 

a tutaj zamek 
 

 tylna kieszeń
 

tyłek bez wypełnienia ludzkiego
 

a tutaj z wypełnieniem
 

ja w całej okazałości ;) 
 

 a tutaj pozuję
 

na papavero komplementowano mój tyłek, więc to dla zainteresowanych zdjęcie od tyłu ;)
 

i jeszcze jedno, a co, niech se kobitki pooglądają ;) 
 


 A tak poza tym wszystkim, to pani z Urzędu Pracy mnie zdenerwowała jak nikt nigdy wcześniej, bo nie jest przekonana, co do sposobności pozytywnego zaopiniowania mojego wniosku o szkolenie z zakresu konstrukcji i szycia odzieży. Ona, jak mi powiedziała przez telefon, ma wątpliwości i widzi mnie w sprzedaży. Przysłała mi ofertę na doradcę kredytowego w call center. Krew mnie zalała.

20.01.2012

Patchworkowa poduszka na szpilki

Zachciało mi się poduszki na szpilki. Swego czasu myślałem, żeby kupić taką magnesową, ale wolałem te kilka złotych wydać na coś innego. I dzisiaj mnie naszło. Wziąłem dwa skrawki materiału i postanowiłem sobie uszyć patchworkową poduszkę na szpilki. Jest prawie idealna, ale mogłem inaczej wykroić ten kraciasty materiał, ale dostrzegłem to jak uszyłem całość. Wyszło w miarę równo. Nigdy nic patchworkowego nie szyłem. To mój debiut ;) Nawet takie szycie  mi się spodobało.

Jak szyłem tę poduszkę to robiłem zdjęcia każdego etapu, jak mi się będzie chciało w photoshopie przerabiać zdjęcia to umieszczę takiego banalnego foto-tutka na blogu :)

A oto moja pierwsza szpilkowa poduszeczka.


17.01.2012

Spódnica podejście drugie

Kolejne podejście do spódnicy. Oczywiście szyłem na moją mamę. Tym razem odszedłem od poprzedniego modelu i za sugestią Susanny wziąłem wykrój z Burdy. Szczęśliwie w numerze 10/2008 był krótki kurs szycia na spódnicę (numer 106). Z przodu ma rozporek a z tyłu dwie zakładki a'la bombka. Uszyłem z jakiejś wełnianej dzianiny, nazwa na b... ale nie pamiętam ;) Taki meszek ma prawej stronie, lewa strona jest z połyskiem. Będę wdzięczny jak ktoś po moim nędznym opisie oświeci mnie to co za typ wełny (albo wełnopodobnego). Kolor jak na zdjęciu. Był na przecenie to w ramach eksperymentu kupiłem.

Oczywiście najwięcej problemów sprawiła mi podszewka. Gdybym zaufał sobie a nie opisowi Burdy, to wyszłaby o niebo lepiej. Ta podszewka mi popsuła humor, bo szycie szło pięknie. Ech... Ale to nic, kolejnym razem będzie dużo lepiej. Nie jestem z niej super-hiper zadowolony, ale zważywszy, że to moje początki, to może być. Nie wszystko od razu musi wychodzić.

Oczywiście myślałem, żeby coś uszyć na podstawie papavero, ale mamie nic nie przypadło do gustu (jeśli chodzi o spódnice). Może jak kupię cieńszą tkaninę to coś z tego portalu wybierze sobie.

I jeszcze na koniec taka myśl, że o wiele więcej przyjemności sprawia mi szycie męskich rzeczy ;)



11.01.2012

Torba przez ramię - podejście pierwsze

Kupując maszynę do szycia nastawiałem się głównie na szycie toreb i ewentualnie zabawek dla psów. Ale potem trafiłem na forum e-krawiectwo i poczułem miętę do ubrań. I tak po kilku uszytych rzeczach wziąłem się za torbę przez ramię.

Ta torba to w sumie kopia tej, którą posiadam, ale jest stara, zużyta i guziki już się powyrywały. Postanowiłem ją wymierzyć i uszyć sobie taką samą. Oto mój projekt ;-)


Jak widać na kartce z notatnika są odręcznie wyrysowane poszczególne części torby. Potem wyciąłem z papieru odpowiednie formy a następnie wykroiłem z materiału. Jako, że ten materiał to bawełna koszulowa musiałem ponaszywać flizelinę, aby wzmocnić i usztywnić niektóre części. Użyłem flizeliny grubej, sztywnej jak do kołnierzyków koszul i miękkiej dla wzmocnienia samego materiału, ale nie usztywniającego. Tak wyglądają wycięte materiały.




No i wziąłem się za szycie. Najpierw w podszewce wszyłem zamek wewnętrzny ozdobiony wypustką i doszyłem kieszonkę.

Potem naszyłem kieszonkę na portfel i telefon również w poszewce.


Do podszewki doszyłem odszycia i ją zszyłem.

Następnie uszyłem klapę, przód oraz tył torby. Przód posiada kieszeń na zatrzask z magnesem.


Tył torby ma natomiast dużą kieszeń na zamek błyskawiczny.



Potem zszyłem klapę torby z tyłem, konstrukcja boków i spodu z przodem i tyłem torby. Następnie przyszyłem pasek i mogłem się wziąć za wszycie podszewki z resztą torby. Pasek zrobiłem na stałe, bez regulacji, bo nie mogłem znaleźć odpowiednich regulatorów, mimo, że pół Poznania obleciałem. Poza tym irytuje mnie, jak pasek od ciężaru opuszcza się.

Tak wygląda torba z boku

Tak z przodu, gdy wisi na gwoździu


Rzut oka z góry


Zagłębiamy się we wnętrze torby


Lewy profil w pozycji wiszącej na gwoździu


Prawy profil na stojąco

Jeszcze raz od góry tym razem z wypełnieniem


I od tyłu na wisząco


Jeszcze raz tył z prawym


I od spodu

Z torby jestem mega zadowolony. Uważam to za swoje najlepsze dzieło jak do tej pory. Odpowiada mi jej kształt, kolor i wykończenie. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że uszyłem tę torbę bez pomocy poradnika, który podpowiadałby mi w jakiej kolejności co zszywać, jak wykończyć. No i pierwszy raz wszywałem takie gotowe wypustki też z sukcesem. Jak ja lubię jak spod mojej ręki wychodzi coś lepiej niż tego oczekiwałem :-)

10.01.2012

Spódnica nr 1

Czas teraz na coś innego do pokazania. Mamie uszyłem spódnicę na chłodniejsze dni z wełny parzonej. Mama wybrała ten materiał ze względu na kolor, szalenie modny od jakiegoś czasu i sklepy są zalane ubraniami w tym kolorze. Mama chciała prostą, wygodną spódnicę, bez udziwnień. Nie jest to nic skomplikowanego, ale może znajdzie się wśród moich czytelników osoba, która zaczyna przygodę z krawiectwem i chce uszyć łatwą spódnicę bez wykroju.

Przepis na spódnicę bez wykroju ;-)
Bierzemy kawałek materiału, owijamy wokół bioder i zaznaczamy szpilkami odpowiednią "ciasność" w biodrach. Bierzemy materiał pod maszynę i zszywamy w tym miejscu (można najpierw sfastrygować i przymierzyć jeszcze raz, aby się upewnić, że jest odpowiednio ciasna. Nie zszywamy od samej góry, tylko zostawiamy zapas na podwinięcie od góry i zamek, czyli około 20 cm. Potem wszywamy zamek kryty zostawiając od góry jakieś 4-5 cm. Przymierzamy spódnicę jeszcze raz i tym razem dopasowujemy w pasie. Ja zrobiłem sześć zaszewek (dwie z przodu, dwie z boku i dwie z tyłu). Zszyć maszyną po ukosie (i tu zależy jaka jest ta różnica między pasem i biodrami i należy pamiętać, że od góry te kilka centymetrów zawiniemy, więc zaszewki powinny mieć kilkanaście centymetrów). Ja te zaszewki z przodu zrobiłem dłuższe niż z tyłu. Potem rozcinamy zaszewki i rozprasowujemy. Zakładamy spódnicę ponownie, zawijamy w pasie tak, aby ładnie pasowało i nigdzie nie odstawało. Z grubej flizeliny wycinamy pasek o szerokości około 4 cm i wkładamy do pod zawinięcie. Ta flizelina po to, aby spódnica w pasie się nie wyciągała. Jak już mamy flizelinę przyszpilkowaną to stebnujemy około 0,5 cm od góry. Jak już wszystko gotowe, to zakładamy jeszcze raz i ustalamy pożądaną długość, obcinamy i przyszywamy (ja zrobiłem to ściegiem krytym, bo na wełnie nic nie widać).Z tyłu robimy zakładkę, lub inne zakończenie spódnicy i gotowe.
Jeszcze podszewka. Robimy dokładnie tak samo jak ze spódnicą, przyszywamy ją do zawiniętego paska prawą stroną do prawej. Potem jeszcze przyszywamy do tylnego szwu i to wszystko.

Aha, ja jeszcze zrobiłem szlufki na pasek i można od tyłu jakiś guziczek albo zaczepkę przyszyć, aby zamek się nie rozjeżdżał.

W sumie spódnica łatwa, nie wymaga dużo czasu ani specjalnych umiejętności krawieckich. No może z wszyciem podszewki może być problematycznie, ale ogólnie jest dobrze. Mnie podszewka powoli do szału doprowadzała, ale dałem sobie z nią radę.  No i z tyłu mogła by być zakładka a nie ten trójkąt, ale przy kolejnej spódnicy już będzie idealnie. Jak na pierwszy raz myślę, że wyszło przyzwoicie. Grunt, że "klientka" zadowolona i chodzi w tym uszytku :)

A teraz zdjęcia


Pierwsze kroki z maszyną do szycia

Jak już wspominałem w poprzednim poście jestem totalnym laikiem jeśli chodzi o krawiectwo. Ale zapał jest ogromny i potencjał jakiś tam mam.

Pierwszą rzeczą, którą uszyłem to pościele. W Ikei kupiliśmy dwa komplety i musiałem poduszki powiększyć a kołdry zmniejszyć. Uszyłem je sposobem mojej babci, to znaczy zszyłem najpierw dwie części lewa do lewej (czyli właściwy wzór był na wierzchu) jakieś 3-4mm od brzegu, potem wywinąłem na lewą stronę i przeszyłem 5mm od brzegu. Takim oto sposobem nie musiałem obrzucać zygzakiem (lub ściegiem owerlokowym) i mam ładnie schowane szwy. Może to ma jakąś nazwę i pewnie nic odkrywczego ten mój babciny sposób, ale bardzo praktyczny.

Druga rzecz to przyszycie taśmy do firan, żadna filozofia. Nudne to trochę, bo 6 metrów firany i tylko pilnować, aby w miarę równo szło pod igłę. Za wszycie taśmy do firan w okolicach wołają od 30 zł wzwyż. Takim sposobem się trochę zaoszczędziło ;)

No i kolejna rzecz to już coś bardziej ambitnego. Wziąłem Burdę do ręki. Na forum e-krawiectwo było ogłoszenie jednej z dziewczyn, że sprzeda archiwalne numery. Na tej rosyjskiej stronie, co ją wszyscy znają, przejrzałem w których numerach są męskie wykroje i te zamówiłem. Na pierwszy rzut poszła bluza z numeru 10/2004. Cały opis szycia i zdjęcie jest TUTAJ.


Potem wziąłem się za coś ambitniejszego. Spodnie męskie! Znowu Burda w ruch i tym razem z numeru 4/2008 uszyłem wspomniane spodnie.  Co przeżyłem to moje. Ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Naniosłem małe poprawki na oryginalny wykrój z Burdy, bo tamten krój nogawek jakiś taki nie dla mnie. Najwięcej czasu zabrało mi uszycie tych kieszeni z wypustkami, ale w gruncie rzeczy są banalne do zrobienia. Potem wszycie zamka też mi szło opornie, ale się udało, choć nie idealnie. No i ten nieszczęsny pasek. Dwa razy go prułem, żeby wyglądał w miarę przyzwoicie. Sztruks cienki, kolor cudowny, cena to chyba 19,80 zł za metr. TUTAJ kliknij jeśli chcesz zobaczyć spodnie.


Trzecią poważną rzeczą są kolejne spodnie. Tym razem na Gwiazdkę dostałem rudy sztruks, tym razem gruby, więc spodnie tylko na chłodniejsze dni. I znowu Burda wertowana i wybrałem spodnie z numeru 8/2003. Oczywiście nogawki zwęziłem po swojemu. I tym razem miałem problem z przyszyciem paska, ale w końcu się udało, choć jeszcze nie jest tak jak bym sobie tego życzył. Choć spodnie nadają się do chodzenia. Od lewej strony też dobrze wyglądają, bo wszystko ładnie obszyłem ściegiem owerlokowym. Kurczę, dopiero zacząłem przygodę z szyciem a już owerlok mi się marzy ;) Ale o spodniach miało być. Tak więc spodnie wyszły całkiem sensownie. Te spodnie mają karczek i inne kieszenie niż te pierwsze, ale chodziło o to, abym ćwiczył różne modele. Tutaj zamek wszyłem idealnie! Z pomocą przyszedł internet i youtube, tylko dzięki filmikowi instruktażowemu wszyłem poprawnie zamek (choć był akurat pokazany jak wszywać do damskich spodni, ale wystarczyło zamienić strony i poszło łatwo). Mogłem szyć grubszymi nićmi, byłoby widać ściegi, starałem się szyć prosto i równo. Wstydu nie ma. Pasek oczywiście prułem dwa razy, ale wyszło dobrze. Choć to jeszcze nie to czego oczekuję. Efekt mojej pracy TUTAJ.


Teraz kilka konkluzji co do samej Burdy. Skopiowanie wykroju to nic skomplikowanego. Z opisem już gorzej. Momentami to mam wrażenie, że czytam w jakimś innym języku. Ale tego co nie rozumiem to szukam w internecie instrukcji, filmików, albo robię po swojemu i też wychodzi. Wiem, że jest Burda krok po kroku, ale nie trafiłem takiej z męskimi wykrojami. Ale ciśnienia na nią nie mam, bo ze zwykłej Burdy jakoś daję radę szyć.

Uszyłem też spódniczkę dla mamy i kończę szyć torbę przez ramię dla siebie. Ale o tym w następnym wpisie.

P.S.
Dziękuję z komentarze pod poprzednią notatką i obserwacje. To bardzo miłe :)

7.01.2012

Geneza powołania do szycia

I oto takim pseudonaukowym tematem rozpoczynam swój byt w blogosferze. Ten kto nieco bardziej przytomny zorientował się, że blog będzie głównie dotyczył mojego szycia. Zajęcie na faceta dość nietypowe, ale jak ma się do czegoś predyspozycje to dlaczego się tym nie zająć.

Jak to się stało, że zacząłem szyć i myśleć o tym nieco poważniej? Hmm... To był taki przebłysk. Otworzyła się w mojej głowie klapka, która czasami trzaskała mi tam, ale jakoś nie mogła przez te lata się otworzyć. Szczęśliwie się otworzyła i powoli to wszystko zaczyna się kręcić. A kiedy pierwszy raz ta nieszczęsna klapka w mojej głowie dawała znać? Już jako niemowlak byłem przyzwyczajany do stukotu maszyny. Moja babcia szyła na pięknym, czarnym ze złotymi napisami Łuczniku, który miał specjalną szafkę i był w niej chowany. Łucznik później dostał się w spadku najstarszej wnuczce ale coś w mojej głowie zostało zaszczepione. W wieku mniej więcej pierwszych klas szkoły podstawowej, czyli na początku lat 90-tych XX wieku, postanowiłem razem z sąsiadką szyć ubranka dla lalek Barbie. To zajęliśmy się produkcją ubranek ręcznie szytych. Niestety ten proceder został brutalnie przerwany, bo okazało się, że wybraliśmy sukienkę koleżanki mamy, którą miała na ślubie cywilnym i miała wartość sentymentalną. Potem w szkole podstawowej w ramach pracy techniki wyszywaliśmy ściegi na płótnie, rękawice kuchenne. Zresztą w domu mama wyszywała serwetki na płótnie, więc zawsze siadałem z nią i coś tam szyłem. Jeszcze w szkole podstawowej na plastykę mieliśmy zaprojektować ubranie. Zrobiłem na wielkiej kartce z bloku rysunkowego dwie cudowne sukienki z zasłon i koronek. Potem na kilka lat zapomniałem o szyciu i "projektowaniu". Aż przyszły czasy szkoły średniej i chciało się mieć jakiś oryginalny i ciekawy ciuch. Żadnych wielkich szaleństw, naszywałem na wierzch metki znanych marek, albo doszywałem do spodni kawałki lnu, aby wyglądały tak jakby były wywinięte. I potem na jeszcze dłuższe lata odstawiłem swoją kreatywność w tym zakresie. Minęła szkoła średnia, zacząłem jedne studia i miałem ochotę na coś nowego. Pojawił się pomysł, abym wziął się za naukę angielskiego i poszedł na studia projektowania ubrań w Belgii, ale nie byłem na tyle zdeterminowany i odważny, aby podjąć się takiego zadania. A potem przyszło życie, studia, praca, wyjazd na kurs angielskiego i się po kościach rozeszło. Aż do pewnego wczesnojesiennego popołudnia, kiedy to owa klapka otwarła się chyba na dobre. I tak oto pojawił się kolejny amator szycia na maszynie.

Jako, że nie miałem maszyny do szycia zrobiłem research po forach i stronach internetowych. I tak
21 listopada 2011 roku kupiłem swoją pierwszą maszynę do szycia i od tego czasu szyję z większym lub mniejszym powodzeniem. O mojej maszynie i uszytych rzeczach powstaną osobne wpisy, trochę cierpliwości.

Wszystkich zainteresowanych moimi zmaganiami z szyciem zapraszam do subskrybowania bloga i udzielania się w komentarzach, to bardzo budujące :)

Pozdrawiam
Bartek